Przejdź do treści

Harcerze znikąd

Udostępnij:

Harcerze znikąd

Kiedy byłem mały, bardzo zazdrościłem wielu moim kolegom, gdy zbliżały się obchody rocznic Powstania Warszawskiego. Opowiadali o swoich dziadkach-powstańcach, dziadkach broniących Warszawy w ’39. Zazdrościłem im, bo moja rodzina nie posiadała takich historii. Nie miałem jak uczestniczyć w specyficznym nakręcaniu się narodowej dumy, opartej na dumie z dokonań przodków. Moi dziadkowie byli dobrymi, prostymi ludźmi. Po upadku Warszawy wyjechali z niej dla bezpieczeństwa na wieś do rodziny. Dziś, z punktu widzenia chłodnego dorosłego racjonalizmu, doskonale rozumiem ich decyzję, ale gdy miałem niespełna 10 lat, było mi trochę wstyd, że moja rodzina nie miała za bardzo czym się pochwalić.

Tradycja przez wielkie T

Później, gdy zostałem harcerzem w próbnej DH przy szkole jakiejś tam, ponownie nieco zazdrościłem. Tym razem drużynom, które mogły pochwalić się wieloletnią historią i bogatą tradycją. Pewnie się z tym spotkaliście – dosyć często stawiamy za wzór harcerskich drużyn te, które kultywują stare tradycje, czy utrzymują ciągłość organizacyjną od czasów przedwojnia. Zapytani o dobre harcerstwo jednym tchem wymieniamy środowiska związane z KIHAM, albo pamiętające czasy Szarych Szeregów. Sprawia to, że spotykam czasem drużynowych, z kompleksem wobec tych słynnych środowisk, albo co gorsza takich, którzy próbują za wszelką cenę dopisać swoim drużynom lat. Ostatnio widziałem obchody 90-lecia drużyny, która powstała po prawie 40 latach swojego nieistnienia i wyłącznie symbolicznie nawiązała do poprzedniczki. Czy słusznie? Czy wiekowość tradycji można utożsamić z jakością?

Szczep znikąd

Środowisko, w którym się wychowałem, powstało trochę znikąd. W drużynie wędrowniczej założonej samodzielnie przez grupę nastolatków, spośród których nikt nie był instruktorem, zrodził się pomysł, aby utworzyć młodsze jednostki ciągu wychowawczego i powołać szczep. Gdy ten formalnie powstał, nie było w nim nikogo starszego niż 19 lat. Projektu zakładania nowego środowiska nie wspierali aktywnie żadni doświadczeni instruktorzy. Dziś, jako wieloletni drużynowy – harcmistrz, łapię się na tym, że trudno byłoby mi uwierzyć w powodzenie podobnego procesu. Cóż, wygląda na to, że nie zabrakło intuicji komendzie, która planom wpierw 17-letniego harcerza orlego, a potem 19-letniego przewodnika zawierzyła.

Nasz szczep od samego początku formował się na bazie złych harcerskich doświadczeń tworzącej go kadry, która opuściła swoje wcześniejsze środowisko. Z tego powodu świadomie i celowo dążyła ona do stworzenia nowej harcerskiej jakości na swoich własnych zasadach, bez odwoływania do tradycji wcześniej istniejących środowisk. Młodzi wędrownicy stający się instruktorami chcieli tworzyć środowisko, które będzie w całości ich, nieobciążone piętnem cudzych doświadczeń

Pierwszy rajd próbnej drużyny harcerskiej – październik 2005 r.

15 lat później

Szczep ten w przyszłym roku obchodzić będzie swoje 15-lecie. Dziś już trudno mówić o nim, że jest środowiskiem znikąd. Zrealizowano w nim z sukcesem 20 prób instruktorskich, przyznano kilkanaście stopni HR i kilkadziesiąt HO. Wędrownicy szczepu obozowali w 10 państwach świata, w tym dwukrotnie w Rumunii, a w ostatnim roku w Himalajach. Środowisko i służba harcerzy była kilkukrotnie wzmiankowana w lokalnej (i nie tylko) prasie – prowadziliśmy współpracę z wieloma fundacjami i lokalnymi organizacjami. Szczep wywarł też wpływ na oblicze organizacji – jego instruktorzy pełnili służbę we władzach hufca, chorągwi i zespołach GK.

To wszystko udało się nie dzięki wielu latom tradycji, ale determinacji i wizjonerstwu młodych ludzi, którzy byli tu i teraz. W warunkach jakie zastali, podjęli instruktorską służbę i postanowili realizować ją najlepiej jak potrafili. Stawiali przed sobą ambitne cele i dążyli do nich z determinacją i konsekwencją.

Wędrownicy podczas obozu wędrownego, Islandia, sierpień 2018 r.

Jesteśmy kowalami losu naszych drużyn

Piszę to nie po to, aby się chwalić (choć to oczywiste, że jestem ze swojego szczepu dumny), ale by pokazać wszystkim harcerzom znikąd, że nic was nie ogranicza. Tylko od waszych czynów zależeć będzie, czy harcerstwo zapamięta was i wasze drużyny jako chwalebne karty, w kronikach historii tego ruchu. Każda drużyna, choćby i powołana dzisiaj, może w ciągu paru lat stać się dla innych niedoścignionym wzorem.

Do was też się zwracam, ci których drużyny posiadają przedwojenne tradycje i wskazywane są często za wzór. Nie spoczywajcie na laurach. Waszych harcerzy nie wychowa wspomnienie dawnych lat i sukcesy poprzedników, ale Wasza metodyczna praca. Z tradycją, gdy trzeba, nie bójcie się też zrywać. Potrzeby waszych podopiecznych są ważniejsze niż satysfakcja weteranów, że kontynuujecie ich dzieło i zwyczaje. Ezra Pound powiedział kiedyś, że „tradycja to piękno, które chronimy, a nie więzy które nas krępują”. Wierzę, że w słowach tych jest dużo prawdy.

Wierzę też w to, że harcerskie historie są „nasze” bez względu na to, jaki numer nosi nasza drużyna. Nie trzeba być kolejną Czarną Trzynastką, by pamiętać o Czarnym i korzystać z jego dorobku. Nie trzeba być w drużynie starej, by kontynuować przesłanie Szarych Szeregów. Wszyscy mamy prawo czuć dumę z dorobku poprzedzających nas harcerskich pokoleń. Wobec planowania kolejnego obozu, czy roku harcerskiego, wszyscy jednak mamy czystą kartę. Czy nasza drużyna osiągnie sukces? Wszystko zależy od nas.

Przeczytaj także

2 komentarze do “Harcerze znikąd”

  1. Czy aby clue wspomnianej w artykule wieloletniej historii i bogatej tradycji nie są przypadkiem wykształcone z czasem kultura organizacyjna i wynikający z poprzednich dziesięcioleci dorobek?

    Idąc dalej – pytanie, które nie opuszcza mnie po przeczytaniu tego niezwykle interesującego artykułu to: jak by wyglądały efekty pracy żoliborskiego szczepu Rzeka, gdyby u jego zarania obok determinacji i wizjonerstwa nastolatkowie-założyciele mieli do dyspozycji również zaplecze wieloletniego know-how i sprzętu? To oczywiście akademicka dywagacja, pozwalająca jednak puścić wodzę wyobraźni i zobaczyć odmieniony hufiec, chorągiew, a kto wie – może nawet i cały związek (w sposób oczywiście inny niż do zaobserwowania obecnie).

    Myślę, że ciekawym wątkiem byłoby przyjrzenie się sposobom przejmowania tradycji/zasobów/korzeni harcerskich pod kątem głębokości tego procesu. Na 100 drużyn, które przejęły wyłącznie numer czy barwy, ile działa po roku, a ile po dekadzie? Czy chylą się ku upadkowi czy też sięgają szczytów nowych wartości? A obok nich – 100 drużyn, które nie tyle założyły stare chusty, co sięgnęły głęboko: mimo upływu lat, skorzystały z rad dawnej kadry, odkurzyły brezent namiotów i podrasowały gry sprzed lat. Czy ich los jest odmienny?

    Takie, składane na szybko, przemyślenia wzbudzają ciekawe artykuły, do których ten się z pewnością zalicza.

  2. MateuszChmielewski

    Marcinie, dzięki za podzielenie się tą refleksją. Jest cenna.
    Na pewno co drużyna to historia, trudno tu oszacować jaki model pracy z historyczną spuścizną jest dominujący. Moim zdaniem nie ma zasady.
    Równie często, co z modelem doświadczonej kadry wspierającej młodych instruktorów spotykam się z środowiskami, w których wkład starych instruktorów przybiera formę pełnej kontroli i odbierania młodym inicjatywy, albo szantażu emocjonalnego blokującego wszelkie zmiany. Po publikacji tego artykułu napisał do mnie jeden z czytelników – opowiedział o tym jak nikt z drużynowych nie czuł i nie miał pomysłu jak pracować z bohaterem szczepu, a dawni instruktorzy zamiast pomóc i zainspirować rozpoczęli burzę blokującą jakąkolwiek dyskusję o możliwej zmianie. Nie twierdzę wcale, że takie sytuacje są częste, ale można wytropić takie przykłady bez trudności.

    Myślę, że nasz szczep mógłby być lepszy, gdyby u zarania bardziej aktywnie wsparli go starsi, bardziej doświadczeni instruktorzy. Moją intencją było pokazać, że tradycja jest jak hajs. Można realizować super harcerstwo ze skromnymi funduszami, choć oczywiście dobrze użyte pieniądze raczej nie zaszkodzą. Zawsze głównym czynnikiem będzie metodyczna praca instruktora, której przyda się wsparcie, ale żadne wsparcie jej nie zastąpi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *