Czym jest, a czym nie jest Młoda Droga FSE?
Autor: Maciej Mazan
Wraz ze zbliżającym się Złazem OH-y ZHR „Werwa” dochodzą do nas pierwsze znaki możliwych kierunków zmian modelu pracy wędrowników w ZHR. Jeden z nich prezentowany jest jako inspirowany Czerwoną Gałęzią FSE, jednak w mojej ocenie przedstawiane w nim opinie co do systemu pracy FSE nie pokrywają się z jego faktycznymi założeniami.
Dlaczego taki artykuł?
Impulsem do powstania tekstu był przedzłazowy webinar hm. Wojciecha Przybylskiego, aczkolwiek już wcześniej zetknąłem się z błędnym rozumieniem systemu pracy naszej bratniej organizacji przez instruktorów ZHR. Proponowane na webinarze tworzenie „klubu” zrzeszającego wszystkich wędrowników w hufcu nie ma w mojej opinii za wiele wspólnego z „Kręgiem Wędrowników” znanym z FSE. Jeśli więc przy naszej reformie wprost odwołujemy się do pewnego spójnego systemu, to instruktorzy OH-y zdecydowanie powinni poznać jego podstawowe założenia.
Artykuł opieram na informacjach pochodzących od członka ekipy Namiestnika Czerwonej Gałęzi (odpowiednik Wydziału Wędrowników OH-y w FSE), wieloletniego szefa kręgu młodych (czyli wędrowników) i jednego z głównych organizatorów ogólnopolskich kursów „Inigo”, na których kształceni są szefowie Kręgów Wędrowników – phm. Rafała Kryżmana – prywatnie mojego szwagra, z którym dla pewności zweryfikowałem finalną treść artykułu.

Przejście do kręgu
Zastępowi w FSE pełnią swoją funkcję aż do przełomu 16/17 roku życia (warto zaznaczyć, że najmłodsi harcerze w zastępie mają w naszej bratniej organizacji lat 13). Poza doskonaleniem swojego zastępu do momentu opuszczenia drużyny mają oni czas na zdobycie stopnia ćwika i rzeczywistego harcerskiego wyrobienia, którego znakiem jest charakterystyczne 10 mistrzowskich sprawności – „blaszek” wskazujących na specjalizację (w Europie zdarzają się zdobywcy wszystkich, nazywani „Rover Scouts”, ale jest to ekstremalnie rzadkie).
Przychodzi jednak taki moment, w którym zastępowi opuszczają swój matecznik i na rok udają się na „Młodą Drogę”. Jest to nieuniknione i nawet jeśli marzą o pozostaniu w drużynie, to obligatoryjnie odpruwają z munduru wszystkie swoje sprawności i oznaczenia pozostawiając na nim absolutne minimum. To właśnie wtedy otrzymują wspólną dla całej Czerwonej Gałęzi brązową chustę i następuje pewien reset: wszyscy są równi w oczach Boga i w kręgu :). Jest to narzędzie wzmacniające proces budowania wspólnoty w hufcu i na poziomie organizacji, obok sympatii do swojego szczepu (czyli drużyny harcerzy i gromady zuchów), do którego naturalnie wędrownicy chcą wrócić jako kadra. Ułatwia to zarządzanie kadrą hufca i posyłanie wędrowników na służbę do „obcego” środowiska.
W każdym hufcu jest jeden krąg i odpowiedzialność za jego funkcjonowanie spoczywa na szefie kręgu młodych (który może mieć asystenta-przybocznego). Krąg jest dobrem wspólnym drużyn hufca, ponieważ bez kręgu nie ma kadr.
Po co jest krąg młodych?
Krąg jest miejscem indywidualnej formacji harcerza. W trakcie początkowych miesięcy absolutnie niedopuszczalne jest angażowanie takiego skauta w macierzystej jednostce zgodnie z (żartobliwie sformułowaną) zasadą „wara od Młodej Drogi”. Jest to pewna inwestycja w przyszłość, ale też wyraz poważnego traktowania Czerwonej Gałęzi jako równej pozostałym dwóm Gałęziom. Co ciekawe, zmienia się to w drugim półroczu tej formacji, kiedy wędrownicy są zachęcani do służb w różnych środowiskach, aby móc poznać specyfikę Żółtej (zuchowej) i Zielonej (harcerskiej) Gałęzi. Podobne zasady ukształtowało się w moim rodzimym środowisku ósemek szczecińskich o czym mówił w swoim webinarze hm. Mateusz Wojciechowski.
Wędrownictwo nie jest więc tylko stanem przejściowym. Siedemnastolatkowie rozeznają wtedy swoje pole służby: czy chcą podjąć się służby metodycznej, czy też realizować ideał Ośmiu Błogosławieństw z kazania na górze Tabor poza organizacją. Przygotowanie do służby w Kręgu Szefów jest jednym (ale nie jedynym) z celów Młodej Drogi. Ponadto wędrownicy znajdują czas na przemyślenie najbardziej fundamentalnych życiowych spraw przed istotnymi decyzjami, które trzeba podjąć w okolicach pełnoletności. Ten czas można określić „wychowywaniem do dorosłości”.
W tym kontekście misja szefa kręgu jest bardzo odpowiedzialna. Najczęściej jest nim student, „starszy brat”, który nawiązuje relację raczej „towarzysza drogi” niż mistrza. Ważnym elementem Młodej Drogi jest również relacja z opiekunem HO i stałym spowiednikiem, a czasem również kierownikiem duchowym.
Jak pracuje Młoda Droga?
Funkcjonowanie kręgu opiera się na wędrówkach (w formie biwaków), które co do zasady powinny odbywać się nie rzadziej niż co dwa miesiące (zauważcie, że łatwiej o harc & life balance organizując rzadsze, a intensywniejsze akcje). Jedną z pierwszych wędrówek, w której wszystkie kręgi biorą udział jest ogólnopolska pielgrzymka na Święty Krzyż, która jest dla nich niesamowitym doświadczeniem (sam wiem, co to znaczy przeżyć swój „pierwszy” Święty Krzyż).
Dobrze prowadzony Krąg, skutkuje tym, że po roku większość jego członków decyduje się na przejście do Kręgu Szefów, który co prawda spotyka się rzadziej (w praktyce raz na kwartał: na rekolekcjach i wędrówkach), ale modelowo ma funkcjonować podobnie do Kręgu Wędrowników. Uwaga: Wbrew powtarzanym opiniom zakończenie formacji w kręgu młodych nie nazywa się Wymarszem! Na tym etapie wędrownicy podejmują się służby Harcerza Orlego (stopnie HO i HR są w FSE zupełnie inaczej zaprojektowane, ale w tym artykule nie będę tego opisywał).
W wakacje przed przejściem do Kręgu Szefów wędrownicy uczestniczą w kursach metodycznych. Następnie wędrownik może stać się szefem albo asystentem (przybocznym). Wszyscy szefowie są pełnoletni, wraz z funkcją asystenta nabywają automatycznie stopień przewodnika, a z funkcją drużynowego stopień podharcmistrza. Stopień harcmistrza występuje naprawdę rzadko i w odróżnieniu od pozostałych stopni instruktorskich jest zdobywany (zadaniem na stopień może być na przykład założenie organizacji skautowej w innym kraju), ale tylko przez osoby od wielu lat zaangażowane w kształtowanie organizacji.
Jak to jest z tą formacją duchową na Młodej Drodze?
W organizacji, w której wszyscy członkowie obligatoryjnie są praktykującymi katolikami, występowanie kwestii wiary na każdym poziomie jest dosyć oczywiste: dążenie do Zbawienia jest nieodłącznym elementem bycia skautem, organizacja ma więc w tym pomagać. Nawet wspomniany kurs szefów kręgów wędrowników „Inigo” ma formę pielgrzymki. Jest to zgodne z metodą kształcenia poprzez przeżycie „wzorcowej” wędrówki, tak aby absolwenci kursu organizowali później podobne.
O tym aspekcie najtrudniej było mi napisać coś samodzielnie – dlatego skierowałem się do źródła. Zapytałem Rafała: czy uważasz, że możliwe byłoby zastosowanie tego systemu z mniejszym naciskiem na kwestie rozwoju duchowego?
„Widzę w skautingu piękne owoce całościowego rozwoju podopiecznych w kwestiach intelektualnych, społecznych, technicznych oraz duchowych. Nie dla każdego duchowość to jest ta sama rzecz, dla mnie jest to wiara i życie w Kościele. Nie wyobrażam sobie wędrówki bez Mszy Świętej, różańca czy lektury Pisma Świętego. Po wstaniu wychodzimy z lekko zroszonych namiotów i jeszcze w porannym chłodzie śpiewając odmawiamy jutrznię, po tylu latach jest to dla mnie tak naturalne jak to że biorę ze sobą śpiwór i szczoteczkę do zębów. Czas spędzony w naturze, pięknych górach, nad morzem, wyciszenie w modlitwie oraz braterska atmosfera przy ognisku zachęcają do poważnych rozmów i zadawania pytań o Stwórcę.
Dobranie jednak dynamiki i formy rozwoju duchowego powinno być odpowiedzialnością szefa kręgu, który najlepiej zna swoich chłopaków.”
W pytaniach pod webinarem hm. Przybylskiego pojawiała się wątpliwość naszych instruktorów dotycząca inspirowania się FSE ze względu na aspekt formacji religijnej. Dochodzę do wniosku, że być może spoglądamy na Skautów przez soczewkę, która zniekształca rzeczywisty obraz w naszym postrzeganiu formacji duchowej. A jak się okazuje rozwój religijny w ich rozumieniu jest w pewien sposób plastyczny – jego intensywność zależy od stopnia dojrzałości podopiecznych.
Uważam, że jest to temat naprawdę warty poruszenia na Złazie, wszak w wieku wędrowniczym zaczyna się dojrzała wiara. Być może OH-y powinna wyjść temu naprzeciw, tworząc do tego przestrzeń i atmosferę? Z mojego punktu widzenia jest to esencja formacji religijnej wędrowników w FSE.

Konkluzja (nie)ostateczna
Wędrownictwo skautów oczywiście nie jest idealne, ale co istotne DZIAŁA. Nie ukrywam, że ten model jest mi bliski. Z czasem zauważam coraz więcej wspólnych punktów z „ósemkowym” systemem, w którym sam się formowałem do służby instruktorskiej. Jeśli mielibyśmy wdrażać jakieś rozwiązania zaczerpnięte z FSE w naszych warunkach, to moim zdaniem warto „przesunąć” próg wejścia do kręgu młodych o jeden rok niżej. Zastępowi oddawaliby w ten sposób zastępy w wieku lat 16 i wracali jako przyboczni w wieku lat 17.
Nie zgodzę się z hm. Wojciechem Przybylskim, że proponowane rozwiązanie klubu i jednoczesnego zaangażowania w drużynach macierzystych, jest choćby częściowo oparte na modelu FSE. Uważam, że projekt przedstawiony na webinarze, w sprawach fundamentalnych jest raczej czymś całkowicie nowym niż benchmarkingiem, ponieważ takim rozumieniem czerwonej metody gubimy jej sedno.
Mimo to widzę punkty wspólne obu koncepcji:
- drużyna wędrowników/krąg jest wspólny dla hufca
- wszyscy harcerze w danym wieku wchodzą w jego skład (chociaż tu jest 15+, a tam 17+)
- występuje nazwa „krąg”, a nie drużyna.
Pozostałe rozwiązania zaprezentowane w pierwszym webinarze przedzłazowym stoją w sprzeczności z samym rdzeniem metody Czerwonej Gałęzi, co zostało wykazane w artykule. Posługiwanie się więc marką dobrze funkcjonujących kręgów FSE przy promocji projektu reformy proponowanej przez zespół ds. harcerzy 15+ jest pewnym nadużyciem.
Uważam, że warto z tego sprawnie funkcjonującego, spójnego systemu wędrowniczego zaczerpnąć te sprawdzone rozwiązania, które zadziałają w naszych ZHR-owych warunkach. W mojej opinii na Złazie „Werwa” powinniśmy wypracować jasny kierunek reformy i unikać zgniłych kompromisów łączących biegunowo odległe od siebie koncepcje (tak jak w propozycji zespołu ds. harcerzy 15+: wędrownicy w drużynach harcerzy, ale również w klubie). W ten sposób próbując stworzyć syntezę zalet różnych systemów ostatecznie otrzymać możemy coś przeciwnego: zbitek wad.

Być może nasze wędrownictwo zbliży się do tego skautowego, być może do modelu proponowanego przez zespół ds. harcerzy 15+, a być może udoskonalimy system stosowany w ósemkach szczecińskich? Prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni poznamy kolejne ciekawe koncepcje i obierzemy kierunek zmian. Uważam, że jeśli to nie nastąpi, grozi nam praktyczna rezygnacja z wędrownictwa. Prowadzi ona do odnotowywanych już absurdów, takich jak połączenie granatowej podkładki i brązowego sznura, czy też rzekoma konieczność często występujących 15-letnich przybocznych albo 18-letnich zastępowych.
autor zdjęć: Mateusz Spodar, zostały zrobione na XXX edycji pielgrzymki na Święty Krzyż

Drużynowy w 8 SDH „Orlęta”, od 6 do 14 roku życia mentalny harcerz bez drużyny w promieniu dwóch godzin komunikacją miejską, human ale słaby z polskiego, baryton z awersją do tenorów, prawdziwy student prawa.
Kilka uwag co do tekstu od „Zawiszaka”:
1. Do drużyny przechodzi się od 6 klasy, zatem szóstoklasiści dołączając do drużyny mają po 12 lat. Daje to 5 lat bycia w drużynie i przejście do kręgu w wieku lat 17
2. Szczególnie odznaczeni harcerze to „Raider Scouts”, gdzie nie do końca chodzi o samo zdobycie blaszek, a o wielką misję osobistą na rzecz zastępu i drużyny. Niestety nie mamy materiałów po polsku na ten temat.
3. Rover Scout (RS) to międzynarodowy odpowiednik naszego Harcerza Rzeczpospolitej.
4. Stopień harcmistrza jest obecnie nadawany nie za „osiągnięcia organizacyjne”, jak zakładanie organizacji – ale za znajomość metodyki skautowej i umiejętność zastosowania jej w jednostce indywidualizując wychowanie – w formie rocznego „dzieła wychowawczego”. Chodzi o to, by harcmistrz był tym, kto ma bardzo dobre wyczucie wychowawcze i jest „Panem Metody” w teorii i w praktyce.
Odnosząc się zaś do samej czerwonej gałęzi w naszym ujęciu: dobrze, że autor broni przed „okrojeniem” pewnego całościowego systemu (by zostać z jego namiastką, niekoniecznie sprawną), ale brakuje tu w moim odczuciu podkreślenia, czym jest Pedagogika Drogi – a to właśnie ona jest klamrą spajającą Czerwoną Gałąź: wszak czym bez drogi jest wędrownik?
W zarysie, tak jak wędrówka jest drogą zmierzającą do celu, wspólnie idąc, wspierając, modląc się i ciesząc – tak i bycie wędrownikiem jest drogą do dojrzałości.
Ma ona swój początek w momencie wejścia do kręgu a obrzęd Długo Viam to osobiste zobowiązanie do życia tym modelem: Opiekun Drogi/Starszy Brat (którym nie jest szef kręgu, a „Opiekun próby” – choć jego rolą jest niemal czysto mentorska), doskonalenie techniczne, stały spowiednik, modlitwa Słowem codziennie. Poza kursem przybocznych ma wtedy miejsce Próba Szlaku, indywidualny „rajd”.
Zostanie szefem, czyli podjęcie służby (obrzęd HO), nie wieńczy tego, a zaczyna kolejny etap formacji: gromada lub drużyna to narzędzie wychowawcze do wychowania wędrownika-szefa ku dojrzałości. Co istotne, nie ma tu podziału „2 lata bycia wędrownikiem i bycie szefem in perpetuum”: by być dobrym szefem trzeba być dobrym wędrownikiem, formacja w kręgu szefów jest paralelna do prowadzenia jednostki. Pomaga to w dalszym budowaniu wspólnoty i „odetchnięciu” od służby w gronie rówieśników.
I po 3-5 latach służby dochodzimy do celu: gdy wędrownik uzna, że jest gotowy i z Opiekunem Drogi przejdzie przygotowanie, może złożyć Wymarsz Wędrownika: oficjalne potwierdzenie, że jest on dorosłym Mężczyzną, chrześcijaninem i obywatelem. To oficjalny koniec formacji, choć niekoniecznie koniec pomocy: często HRzy odchodzą ma drugi plan, bądź też przejmują strukturę zostając szczepowym, hufcowym.
Konkludując: stworzenie systemu kręgów w ramach hufca, które wspólnie spędzają weekendy / wędrują do celu w polskim/francuskim modelu FSE jest nieodłącznie związane z dążeniem do celu, jakim jest wymarsz. Wędrownictwo to Droga ku temu: ma początek, przebieg i koniec. Pominięcie celu (konkretny moment wejścia do wspólnoty Mężczyzn – Wymarsz) lub środka ku temu (jednoczesne: służba innym np. w jednostce + wędrowanie wraz z własnym kręgiem + formacja indywidualna) trochę „patroszy” model i pozbawia go istotnych założeń, a więc może się sprawdzić słabiej.